I nie ma w tych słowach przesady. Gdyby urodził się, powiedzmy na zachód od Odry, byłby konkurencją dla swoich kolegów po fachu z Royal Theater lub Commedie Francais, gdyby - na wschód, grałby najlepsze role czechowowskie i pewnie skończyłby McHAT... To aktor o wielkiej kulturze słowa, z wyborną dykcją, obdarzony świetnym, oryginalnym głosem. No i jak śpiewa! Wielki ukłon, Panie Piotrze...
Tak i pewnie chodził by ze Stanisławskim do jednej klasy. Pisząc poważnie Fronczewski to dobry aktor ale geniuszem nie jest ponieważ nigdy niemiał serca i jest nijaki. Ponadto ma wspaniały tembr głosu tyle że ten głos nie wydobywa się z duszy tylko z świetnie wytresowanej przepony jest też świetny technicznie ( jak gra człowieka kulejącego to rzeczywiście kuleje) tyle że ta technika nie wydobywa się z serca tylko z mózgu.
O ile mi wiadomo mózg i serce to dwa różne organy, ale jedno bez drugiego nijak nie może funkcjonować!